Podróż dokonana, Bałtyk objechany, nawet wstępnie trochę odpoczełam, ale jeszcze mam wiele do powiedzenia więc "nie wyłączajcie odbiorników".
Potrzebowałam tego tygodnia jednak by nic nie musieć, bo podczas wyprawy to jednak ciągle coś trzeba... gdzieś dojechać, ogarnąć podstawowe potrzeby, jak schronienie na noc i pożywienie, tu coś sprawdzić, tam napisać... no nie są to typowe wakacje.
Wróciwszy do Poznania, już masa rzeczy czekała do ogarnięcia, a to przywrócić internet w mieszkaniu, oddać się fascynującej lekturze wezwań do zapłaty itp. itd. i jeszcze pokazać się wszystkim. Ale poza tym korzystałam z dobrodziejstwa stałego miejsca pobytu, z zaopatrzoną lodówką i nic ponad konieczne nie wykonywałam. (Sporo tego nic). Zregerenowana, zawinęłam psa, kompa i namiota na rower, i udałam się w puszczę pachnącą Finlandią by pisać. Zachęcam więc do regularnego wizytowania bloga bo jeszcze wiele wspominkowych wpisów będzie, pare artykułów mam pozaczynanych, których w trasie nie udało się dokończyć, a i ja na miejscu nie usiedzę za długo więc pojawią się i inne destynacje.
środa, 26 sierpnia 2015
To jeszcze nie jest moje ostatnie słowo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz