Kolejne z północnych miast o cudnym klimacie i chyba największe, tak tylko o 100 tys. mniej niż Poznań, a przede wszystkim duży ośrodek akademickim i to widać.
Raczej dwupiętrowa, w centrum dopiero nieco się wznosi.
Swoje pierwsze kroki skierowałam na ulice handlowe pilnie potrzebując księgarni (jak to cudnie brzmi: księgarnia na zaspokojenie podstawowych potrzeb). Strasznie trudno tu dorwać mapy, więc każde większe miasto oznaczało polowanie przy pomocy google maps i hasła bokhandel. Ale poza rokiem akademickim panuje tu duże rozluźnienie, więc jedna od 11 do 17, druga ma kartkę, że w sierpniu do 15 (heloł, jest lipiec), a ja wszędzie poza godzinami urzędowania. Tak odkryłam sieć Akademik Bokhandel i tadam tadam:
Główny trakt: rowery środkiem, piesi po bokach, bliżej wystaw sklepowych, samochody... zostaw na parkingu.
Knajpy i knajpeczki.
A tam był jakiś punkowy koncert.
Urzekł mnie ten różowy domek.
Jak i nowoczesny apartamentowiec.
Campus i symbol uniwersytetu.
Mieszkania uniwersyteckie gdzie spałam.
Jedyne ocalałe z pożaru budynki ze starego miasta w Umei:
Dom zgromadzeń i składzik szewski.
Reszta zdjęć zapisała się na telefonie więc przy okazji wrzucę na fejsa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz