niedziela, 5 lipca 2015

Gammelstad

Gdy serwis rowerowy w Lulei w końcu uwinął się z naprawą mojego roweru, wydali mi go mówiąc "Just in time for the rain". Miałam jeszcze kawałek do miejsca noclegowe, Gammelstad było nie zupełnie po drodze (czytaj: zupełnie nie po drodze) ale nie chciałam odpuścić. I tak w strugach deszczu zwiedziłam niesamowitą osadę kościelną. Tu kiedyś była Luleä, zanim miasto się przeniosło w XVII wieku. Dzięki temu dawna osada pozostała w praktycznie nie zmienionej formie. Budowę kościoła ukończono w 1492 roku, a zabudowa miasteczka jest ściśle z tym związana. Ludzie przybywający na msze musieli gdzieś nocować, a to z kolei pobudzało handel i powstawały kolejne drewniane chatki wokół kościoła.
Zupełnie, jakby wejść na karty "Filarów Ziemi" Kena Folleta. (Lub na odwrót, kto chce poczuć, jak takie wioski powstawały, polecam "Filary Ziemi")
Najlepsze jest to, że miasteczko jest nadal częściowo zamieszkane lub w chatach zachowano wnętrza, które można zwiedzać z przewodnikiem (lub przez okna, jak ja, tylko wtedy trzeba uważać by nie zajrzeć do tych zamieszkanych;)
Zdecydowanie niesamowite miejsce warte polecenia, nadkładania kilometrów lub brodzenia w deszczu. Jest to także jedno z 15 miejsc w Szwecji wpisanych na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz