czwartek, 16 lipca 2015

Härnösand Miasto Wyspa

Ostatni weekend spędziłam w niesamowitym miejscu. Miasteczko, które obejmuje całą wyspę, tworząc swój własny mikroświat bo jest tu wszystko od "podmiejskiego" centrum handlowego, przez małe centrum z butikami, tereny zielone i rekreacyjne po stok narciarski. 
A wszystko to można podziwiać z wieży widokowej na górce.
Jak na dłoni widać atrakcyjność położenia - masz wszystkie cechy wyspy, kiedyś pewnie duże znaczenie obronne, jednocześnie będąc wystarczająco blisko stałego lądu, że wystarczy mostek. Nie trzeba trafić na prom by się tam dostać.
Narty z widokiem na morze? W Szwecji to możliwe. 
No właśnie - morze! Otwarte morze. Tyle tu zatok, wysp, gęstych lasów  i fiordów, że zaskakująco rzadko, jak na podróż wokół morza mogę spojrzeć w Bałtyk.
Już się przyzwyczaiłam, że jest kompletnie inne, zaskakuje mnie jeszcze, jak nieobecne, jak dyskretne potrafi być.
Jaki ma sens ograniczanie się do jednego boiska do siatki?
Przy plaży zaczynają się szlaki pieszych wędrówek.
A jak tam pachniało! Lasem i latem.
Wyspa na wyspie.

Do tego akurat przypadł zlot starych samochodów. Tyle, co w ten weekend nie widziałam ich nigdy. Do zwyczajowo mijanych kilku dziennie przed domami, doszła cała masa uczestników rajdu.
Zaprawdę miliony wszędzie.

W końcu trzeba było jednak udać się dalej. Wyruszyłam z rana, ujechałam całe trzy i pół kilometra, gdy na pierwszej górce wyszło, że nie chodzą mi przerzutki.
Myślę sobie, że trzeba je wyregulować, obejrzałam więc filmy instruktażowe i przystąpiłam do naprawy. Godzina minęła i nic. Już nawet Elza przestała mnie panicznie ganiać za każdym razem, gdy robiłam testowe kółko. Zasada naprawiaj zawsze w centralnym miejscu, też nie zadziałała bo w niedzielę o 9 rano nie ma nikogo na ulicach. Przyszło więc mi się poddać i szukać profesjonalnej pomocy. Fakt, że jest weekend utrudniał sprawę ale przypomniało mi się, że przecież Intersport ma serwis, a sam sklep jest w centrach handlowych więc czynny w niedzielę.
Złapałam za telefon. Przedłużyłam swój pobyt w gościach, a rower do serwisu.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Okazało się, że kompletnie starłam nakładkę w przerzutkach więc nie trzeba było kupować nowej. A bycie gościem w tak małej społeczności sprawia, że wieści szybko się rozchodzą i równie szybko zrobiono mój rower.
A nie tak dawno pisałam, że jak nie będę robić przerw rower sam mnie zatrzyma. Najwidoczniej tym razem miałam zatrzymać się dłużej,



Gdy następnego dnia znów wyjeżdżałam, ujechałam trochę dalej i spotkałam tego samego kota w tym samym miejscu. Taka sympatyczna klamra,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz