piątek, 26 czerwca 2015

Oulu

Nie wiele by brakowało, a wcale bym Oulu nie zwiedziła. Padało tu gdy przyjechałam, padało całą noc, rano i obydwa dni przed. Dobrą decyzją okazało się zostanie tu na drugą noc. 
Z rana zamiast ruszyć w drogę patrzyłam niecierpliwie za okno wpatrując jakieś zmiany. Aż w końcu nie wytrzymałam i wyruszyłam i faktycznie na trochę przestało padać.
Oulu, jak wiele miast tutaj, doskonale spełnia rolę dużego miasta. Bo na naszą skalę to te wszystkie miasta są maciupkie ale mają ten wielkomiejski sznyt. Wyobraźcie sobie prawidłowe centrum dużego miasta, z wszystkimi instytucjami, starszymi obiektami i wysokimi budynkami i obedrzyjcie je ze śródmiejskich dzielnic zwykle sąsiadujących z centrum. Zamiast tego, od razu są domki jednorodzinne i osiedla. Ale centrum jest takie, jak należy.
Głównymi punktami są handlowy deptak i ryneczek. Tam stragany z warzywami i owocami (w czasie deszczu puste) otoczone są przez te drewniane domki z kafejkami.
Ach, jak te domy pachniały! Jak tu wszystko pachnie tym drewnem.
Obowiązek turystyczny: zdjęcie z dobrotliwym policjantem.
Trafiłam też na trzecią z plaż i jakoś znowu nie w nastroju do plażowania.

 Za to ucięłam sobie ciekawą pogawędkę z dziewczyną z budki z lodami, zaintrygowaną co to za zjawa na deszczu tu przyjechała  (tak, znowu zaczęło padać). Często mnie tu zaczepiają i pytają o moją podróż. To takie miłe. Tego dnia miałam 3 takie rozmowy.
 I ciekawe lofty.
 Po drugiej stronie rzeki, dawna część industrialna stała się mieszkalną i tam właśnie zmierzałam. Już któryś raz decyduje się na goszczenie u hostów zupełnie nie oddalonych od siebie. Bo couchsurfing to nie tylko darmowa koja ale przede wszystkim poznawanie kraju przez ludzi. Tak jeżdżę i jeżdżę i patrzę na różne domostwa zastanawiając się, jak się tu żyję. To coś co intryguje mnie od dzieciństwa, a dzięki couchsurfingowi trochę tej tajemnicy się przede mną odsłania. Jeśli więc zapowiada się ciekawe spotkanie to korzystam, nie mam jakiegoś dystansu minimalnego. Najwyżej nadrobię potem.
 W Oulu jest też bardzo dużo parków. Ten służy do frisbee golfa i fajnie było patrzeć ile osób z tego korzysta mimo deszczowej pogody i silnego wiatru.
Wyjazd z Oulu tylko był z małą komplikacją, przyczepka ofkors, ale wiem już od razu co więc potrzebowałam tylko miejsce do zaparkowania (najlepiej publicznego w razie by trzeba rekrutować siłę) więc zatrzymałam się przy markecie. I o ile poradziłam sobie z odczepieniem zaczepu koła za pomocą dźwigni, o tyle po poprawce przydałoby się mocno dokręcić, a tu same babcie. Po chwili z osiedla wytoczył się bardziej przypakowany człowiek więc poprosiłam go o pomocy, jak się nachylił do koła to z całą mocą gorzelni objawiło mi się kogo zwerbowałam. Cóż, żule tu jakby porządniejsze i dopiero nauczyłam się ich rozpoznawać. Ale trzeba przyznać, że miał siłę skubany i dalsza droga bez komplikacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz