Droga przez kraj może nie szczególnie ciekawa ale miasto zachwyca już od wjazdu. A przynajmniej z "mojej" strony. Jechałam krajówką prowadzącą z Saaremy (wjeżdżając do Estonii myślałam, że mały ruch wynika z soboty, ale w poniedziałek rano, wtedy to już w ogóle ruchu nie było! ), która się później łączyła z drogą z kolejnego kurortu, Haapasallu. Tuż przed "ringiem" Tallinna miała do nas dołączyć krajówka z Parnawy, czyli via Baltica prowadząca aż z Polski. Nie, dziękuję. Zresztą ruch już stężał ale ja miałam sposób. Przebić się tuż przed ringiem zwykłą drogą na równoległą krajówkę z pobliskiego portu. Oczywiście nie tylko ja miałam taki pomysł i ta lokalna droga jest obłożona ale po przebiciu było już z górki. I wreszcie jest.
Z północno-zachodniej strony przycupnęły nowe osiedla, przepasne galerie handlowe ale przede wszystkim wzdłuż pierwszej zatoki ciągnie się park przy pół-trzciniastej plaży pełen ścieżek rowerowych, biegaczy, kitesurferów i znów przegląd sportów.
Od razu mi się tu spodobało. To była ta mało znana, nie turystyczna część mieszkalna Tallinna. Do hostelu musiałam jeszcze przebić się przez sowieckie blokowicho wprost w dzielincę małych drewnianych domków, okalającą starówkę.
Klimat czuć od razu. Przy samym porcie jest zatrzęsienie alko-sklepów, kasyn itp. czekających na marynarzy czyli Finów ale jest tu bardzo spokojnie.
Największą atrakcją jest jednak średniowieczna starówka, w dużej części jeszcze za murami, obszerna plątanina ulic i uliczek.
Bajecznie, magicznie, kolorowo. Do tego mnóstwo pracujących tam ludzi nosi się w historycznych strojach. Aż się ma ochotę tam zgubić. Co też uczyniłam. Wyłączyĺam gpsy, schowałam mapę i oddałam się swobodnemu szwędaniu.
Może i nie byłam na wszystkich uliczkach,
ani nawet na połowie,
nie widziałam wszystkich atrakcji i zabytków,
na inne trafiłam zupełnym przypadkiem (tak były niepozorne).
Ale to jedno z tych miejsc, gdzie chce się zostawić coś do zwiedzania "na następny raz".
Trzeba czasu by nawigując w oparciu o jedną z wielu wież wiedzieć, która jest "Twoja".
We'll meet again.
Estońskie miasta mogę szczerze polecić.
W końcu Tallinn oznacza "Duńskie Miasto"
OdpowiedzUsuń